Obsesja porządku

Obsesja porządku
karenfoleyphotography/bigstockphoto.com

Dla większości z nas dbałość o porządek jest zaletą. Zdarzają się jednak osoby, które cierpią na obsesję sprzątania, która zatruwa życie im samym i innym, nie pozwala odpocząć i niszczy związki międzyludzkie – a to już sygnalizuje poważny problem.

Chyba każdy z nas zna kogoś takiego. Kogoś, kto układa ubrania w szafie równiutko jak pod linijkę i według kolorów. Kogoś, kto nie może się zrelaksować, póki choć jedna nieumyta łyżeczka leży w zlewie. Kogoś, u kogo w mieszkaniu podłogi lśnią jak lustro i nie uchowa się na nich żaden pyłek. Kogoś, kto do tego stopnia dba o swój dom, że można odnieść wrażenie, iż jest to laboratorium albo muzeum.

Osoby takie zwykle argumentują: „Po prostu lubię porządek”. Być może faktycznie tak jest. Póki są w stanie zachować równowagę między dbałością o przestrzeń wokół siebie a innymi sprawami i sferami życia, jeśli potrafią także odpoczywać, jeśli nie czują się winne, że sobie odpuszczają sprzątanie, gdy są zmęczone albo źle się czują, jeśli umieją znaleźć zrozumienie dla tych, dla których idealny ład nie jest tak ważny – prawdopodobnie można przyjąć, że „taka ich uroda”. Jeśli domownicy podzielają ich zamiłowanie do porządku, nie musi to być problem.

Kiedy jednak można przypuszczać, że dzieje się coś niepokojącego? Gdy obsesja sprzątania zawładnie całym czyimś życiem i gdy taka osoba nie wie, kiedy i gdzie się zatrzymać. Na przykład, jeśli nasz znajomy nie potrafi chwilę usiedzieć na miejscu i się zrelaksować, tylko ciągle coś wyciera, poprawia i przestawia, bo np. książka leży o milimetr za bardzo na prawo. Jeśli terroryzuje gości i robi im awantury z powodu czegoś, co dla innych jest błahostką, a dla niego urasta do tragedii (np. mikroskopijnej plamki błota przyniesionego na butach), aż doprowadza do tego, że przestają go odwiedzać. Jeśli unika spotkań towarzyskich, bo ma swój stały rytuał porządków i nie może go odłożyć nawet o kilka godzin. Jeśli sprząta pomieszczenie, które jest już (z punktu widzenia wszystkich poza nim) posprzątane. Jeśli nie może się skoncentrować na obowiązkach zawodowych, bo obmyśla plan sprzątania na najbliższy tydzień. Jeśli jest wiecznie rozżalony, że nic innego nie robi, tylko sprząta, a inni tego nie doceniają.

W takich sytuacjach zachodzi podejrzenie, że mamy do czynienia z zaburzeniami obsesyjno-kompulsyjnymi (zwanymi także nerwicą natręctw). Obsesje to powtarzające się natrętne myśli i wyobrażenia, wdzierające się do świadomości wbrew woli. Z kolei kompulsje są natrętnymi, uporczywymi czynnościami, wykonywanymi zwykle w reakcji na obsesyjne myśli, a mającymi na celu zredukowanie napięcia. Zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne mogą się przejawiać na różne sposoby – np. myciem rąk nawet kilkadziesiąt razy w ciągu dnia z obawy przed zarazkami; potrzebą idealnej symetrii i związanym z tym układaniem przedmiotów w określony sposób; wielokrotnym sprawdzaniem, czy jakaś czynność została wykonana (np. wracaniem do domu w połowie drogi, by sprawdzić, czy drzwi są zamknięte); czy właśnie obsesyjnym sprzątaniem połączonym z przekonaniem, że nigdy nie jest dość czysto.

Należy tu zwrócić uwagę, że źródło takiej obsesji tkwi wewnątrz człowieka, a nie w tym, co na zewnątrz. Ktoś taki może ulegać iluzji, że jedynie brak porządku w otoczeniu przeszkadza mu w osiągnięciu spokoju. Tymczasem niezależnie od tego, ile by sprzątał, napięcie nie znika, bo w gruncie rzeczy to nie otoczenie jest jego przyczyną. Za nadmiernym dążeniem do perfekcji i sterylnej czystości stoi niepewność i lęk. Osoba ma poczucie, że nie ma kontroli nad swoim życiem, więc próbuje przynajmniej kontrolować to, co jest w stanie. Niektórzy ludzie z takimi obsesjami sami przyznają, że ich wewnętrzny przymus sprzątania nasila się wtedy, gdy coś w ich życiu się nie układa – np. mają kłopoty w związku lub w pracy. Jest to dla nich sposób na odreagowanie, a jednocześnie boją się zmierzyć z tym, co jest prawdziwym źródłem problemu.

Przyczyny tych zaburzeń są złożone. Często wynikają one z wcześniejszych przeżyć – np. sytuacji, gdy jakieś działanie lub jego zaniechanie rzeczywiście przyczyniło się do zagrożenia, albo nastąpiła między nimi zbieżność czasowa, która wywołała błędne przekonanie o takim wpływie. Jednym z czynników jest także wychowanie w domu rodzinnym, gdzie rodzice byli nadmiernie kontrolujący, przywiązywali zbyt dużą wagę do porządku, a zarazem wpędzali dziecko w poczucie winy, gdy nie dbało o o niego tak, jak sobie życzyli. Osoby z silną skłonnością do perfekcjonizmu też są bardziej podatne na nerwicę natręctw.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *