W ostatnich latach można zaobserwować modę na diety detoksykujące. Wysyp artykułów i porad na ich temat widać szczególnie tuż po Nowym Roku i na wiosnę – mają one być sposobem na „odnowienie” organizmu i pozbycie się skutków obżarstwa. Diety tego typu bywają bardzo radykalne – polegają np. na piciu jedynie zielonych koktajli czy soków przez kilka dni, bez spożywania jakichkolwiek pokarmów stałych. Czy jednak pomagają na cokolwiek? I czy w ogóle warto się głodzić?
Zwolennicy detoksów twierdzą, że w ten sposób można się odmłodzić, pozbyć niektórych dolegliwości, a przede wszystkim oczyścić organizm z toksyn. Przyjmują, że wspomniane toksyny, czyli szkodliwe substancje z otoczenia (choć nie jest precyzyjnie określone, czym miałyby być), kumulują się w organizmie, co z kolei prowadzi do różnych nieprzyjemnych dolegliwości, takich jak zmęczenie, bóle głowy czy alergie. Podstawowym założeniem jest, że organizm sam sobie z tymi toksynami nie radzi, więc trzeba mu pomóc.
Taka argumentacja wydaje się wielu osobom przekonująca. Nic więc dziwnego, że zainteresowanie detoksami jest spore. Pojawiły się nawet firmy specjalizujące się w tworzeniu i dostarczaniu zestawów soków specjalnie pod kątem takiej diety, a raczej głodówki. W sklepach można też trafić na „detoksykujące” suplementy. Czy powinniśmy jednak ulegać reklamom i wierzyć, że kupując takie produkty przysłużymy się swojemu zdrowiu? A może jedynie wyrzucimy pieniądze w błoto?
Zacznijmy od tego, że zdrowy organizm sam potrafi efektywnie eliminować szkodliwe substancje. Służą do tego wątroba i nerki, a także skóra. Wyjątek stanowią sytuacje skrajne, takie jak zatrucie alkoholem, narkotykami, lekami czy środkami ochrony roślin. W takich przypadkach konieczna jest jednak fachowa pomoc medyczna, a nie picie koktajli i łykanie suplementów. Natomiast jeśli naszym problemem jest jedynie niezbyt zdrowy sposób odżywiania, kilkudniowa głodówka nic nie zmieni – a tym bardziej tabletki lub plastry „odtruwające organizm”.
Diety polegające na piciu samych soków bądź koktajli przez dłuższy czas nie są zalecane, gdyż nie dostarczają organizmowi wystarczającej ilości kalorii i makroskładników. Mogą zatem powodować uczucie osłabienia i spowolnienie metabolizmu. Owszem, schudniemy, gdyż deficyt kaloryczny będzie znaczny (nie mówiac o tym, że na początku stracimy głównie wodę) – jednak zgubione kilogramy szybko nadrobimy z nawiązką. Podobne wady mają monodiety polegające na jedzeniu przez pewien czas tylko jednego składnika – np. kapusty, jabłek czy bananów.
Skąd zatem subiektywna poprawa samopoczucia po takich dietach? Można założyć, że w pewnym stopniu działa tu efekt placebo. Wierzymy, że coś nam pomaga – i samo nastawienie psychiczne wpływa na to, że czujemy się lepiej. Poza tym dieta sokowa bądź koktajlowa jest lekkostrawna i odciąża układ pokarmowy, więc czujemy się lżejsi. Eliminacja produktów wysokokalorycznych i silnie przetworzonych sama w sobie jest korzystna i może również poprawić samopoczucie. Problem polega na tym, że w typowym „detoksie” rezygnuje się także z wielu zdrowych i wartościowych pokarmów, więc eliminacja jest zbyt restrykcyjna, a podaż składników – niewystarczająca.
Nie warto zatem ulegać reklamom „cudownych” diet i specyfików. Nie istnieje żaden magiczny sposób na to, by w krótkim czasie schudnąć na trwałe czy też zniwelować skutki wielomiesięcznych zaniedbań. Zamiast tego lepiej odżywiać się w sposób zdrowy i zrównoważony, bez skrajności i głodowania. Jeśli chcemy zrzucić parę kilogramów, najlepiej zwrócić się o poradę do dietetyka.