Zdrowa dieta to podstawa długiego i przyjemnego życia. Odpowiednio skomponowany jadłospis chroni przed chorobami cywilizacyjnymi, nadwagą i innymi dolegliwościami. Aktywność fizyczna połączona właśnie ze zbilansowaną dietą jest receptą na piękną sylwetkę i sprawne narządy wewnętrzne. Jednak nie zawsze to, co wydaje nam się zdrowe i niezbędne w codziennej diecie, pozytywnie oddziałuje na nasz organizm. Przykładem takiego produktu są wędliny. Stały element każdego stołu, celebrowany w polskiej kuchni od tysiącleci, może okazać się szkodliwy.
Obecnie wędliny znajdują się na czarnej liście dietetyków. Czym zatem różnią się współczesne szynki i kiełbasy od tych, które serwowały nam babcie? Znaczącą różnicą jest rodzaj produkcji popularnej przekąski. Dawniej na talerzu królowały naturalnie wędzone, samodzielnie przygotowane i doprawione wędliny. Soczyste, aromatyczne i smaczne oraz bogate w wartościowe związki mineralne. Dzisiaj wędliny sprzedaje się w zafoliowanych opakowaniach lub na wędliniarskich stoiskach, gdzie przez długi czas wystawione są na działanie czynników zewnętrznych. Większość z nich naszpikowana jest trującymi substancjami, które przedłużają ich trwałość oraz wzmacniają smak.
Oczywiście, nie każda wędlina jest szkodliwa. Wybierając mądrze kilka plastrów szynki na pewno wzbogacimy swój jadłospis o cenne białko i mikroelementy. Niewskazane są wszelkie produkty, w składzie których zawartość mięsa jest mniejsza niż 70 procent. Reszta to bowiem woda i syntetyczne dodatki. Glutaminian sodu oraz wszelkie konserwanty mogą wywoływać alergie i kłopoty żołądkowe. Zakazane są szczególnie dla dzieci i kobiet w ciąży. Ponadto ważne jest, by wybierać szynkę o szarawym lub białym kolorze. Różowe mięso świadczy o obecności azotanów. Natomiast grudki o dodaniu żelatyny, a wyciekająca woda – chemicznej solance.
Jeżeli na etykiecie boczku, schabu czy kiełbasy znajdziesz informacje, że zawiera emulgatory, zagęstniki, lecytynę sojową, karagen, skrobię, skórki oraz tłuszcz zwierzęcy, będzie znaczyło, że masz do czynienia z niezdrową wędliną, której spożywanie oznacza choroby z sercem, miażdżycę i nadmierne kilogramy. Odrzucaj wszelkie wędliny, które posiadają adnotację „MOM”, bo to oznacza mięso oddzielone mechanicznie. Zgodnie z prawem produkt ten nie jest mięsem, ale efektem uboczny mechanicznego oddzielenia tkanek do kości. W takim produkcie znajduje się wszystko, również zmielone kości, paznokcie, chrząstki oraz bardzo niezdrowy tłuszcz (źródło złego cholesterolu).
Jak zatem cieszyć się smakiem pachnącej wędliny i dostarczać organizmowi solidną porcją białka? Kiełbasę, szynkę czy roladę wieprzową kupuj u regionalnych i ekologicznych producentów. Cena będzie wyższa, ale wtedy można kupić mniejszy kawałek i rozkoszować się wartościowym mięsem. Dostępne w supermarketach wędliny poddawane są procesom przedłużającym ich trwałość, dlatego dodaje się do nich substancje peklujące, które poprawiają smak i zapach oraz chronią przed mikroorganizmami. Jednak spożywanie takich wędlin skutkuje spowolnieniem układu trawiennego i rychłymi chorobami. Trzeba mieć świadomość, że jedzenia sztucznych wędlin nie zapewnia nam żadnych cennych składników, a tylko szkodzi. Warto zatem wybierać z głową i rzadziej sięgnąć (dwa razy w tygodniu w zupełności wystarczy), ale po naturalne wędliny.
Bynajmniej nie sa zdrowe. Wędliny jako produkt wędzony zawierają związki neurotoksyczne i rakotwórcze .W wyniku smażenia powstaje z kolei akrylamid. Wędliny to zawsze produkt wysokoprzetworzony poddany długiej i obróbce w wyniku której traci wiele wartości odżywczych – których i tak w mięsie jest mało .Poza tym są z mięsa czerwonego i zawierają tłuszcz zwierzęcy- a to rzeczy których powinno się jeść sporadycznie albo i w ogóle. W Polsce się lubujemy w wedlinach i kielbasach i płacimy za to cenę- choroby serca i niska średnia długość życia ,dolegliwości trawienie, niedomaganie wątroby.