Każdy z nas od czasu do czasu wpada w złość. Jednak istnieją osoby, które złoszczą się z byle powodu, a czasem zachowują się, jakby celowo szukały okazji do sprzeczki i wyładowania agresji. Osoby uzależnione od złości i od konfliktów, zwane także wysoko konfliktowymi, skutecznie zatruwają życie ludziom ze swojego otoczenia.
W czasie ataku złości w organizmie wydziela się adrenalina – i to od niej są uzależnieni nałogowi złośnicy. Z jednej strony są nadmiernie wrażliwi, łatwo ich urazić, biorą do siebie słowa czy zachowania, na które ktoś inny nawet nie zwróciłby uwagi. Z drugiej – czasem celowo szukają zaczepki i okazji do kłótni. Długo też chowają urazy i wciąż na nowo podsycają w sobie gniew za jakieś dawno minione krzywdy.
Gniewoholicy mają też bardzo niekonsekwentne podejście do krytyki. Uważają, że sami mają prawo do jej nieograniczonego wyrażania, natomiast nie dają takiego prawa innym. Na krytykę siebie reagują wręcz alergicznie. Nie biorą odpowiedzialności za własne słowa i zachowania – to inni są zawsze winni.
Mogłoby się wydawać, że skoro ktoś „lubi” się gniewać, powinno mu to dawać satysfakcję. Jednak ceną częstego dawania upustu złości jest samotność. Wokół nałogowych złośników robi się pusto, gdyż inni nie wytrzymują ciągłego napięcia i poczucia niepewności. Życie z osobą uzależnioną od złości przypomina chodzenie po cienkim lodzie albo po polu minowym – trudno więc się dziwić, że partnerzy i przyjaciele mają tego dość. Poza tym ciągła złość nie jest obojętna dla zdrowia fizycznego – prowadzi do podwyższonego ciśnienia krwi, migren i chorób serca.
Jak sobie radzić z osoba uzależnioną od gniewu? Najłatwiej byłoby powiedzieć, że powinno się zerwać z nią kontakty. Jednak nie zawsze jest to możliwe i pożądane. Na pewno nie należy się poddać próbom wzbudzenia poczucia winy. Problem jest w złośniku, a nie w nas. Należy wyznaczyć wyraźne granice i konsekwentnie się ich trzymać. Jeśli to możliwe, nie dawajmy się sprowokować, gdyż w ten sposób dajemy gniewoholikowi broń do ręki – on zrobi z siebie skrzywdzoną ofiarę, a my wyjdziemy na winnych wszystkiemu. Unikajmy też tłumaczenia takiej osoby przed innymi i chronienia jej przed konsekwencjami własnego zachowania. Musi te konsekwencje poczuć, by chcieć coś w sobie zmienić. Jeśli zda sobie sprawę, że ściąga na siebie nieprzyjemności i odstrasza innych ludzi, być może da się namówić na terapię psychologiczną.