Piękna i smukła sylwetka to marzenie każdej kobiety i coraz większej ilości panów. Kolejne nietrafione diety i mozolne ćwiczenia nie przynoszą spodziewanego, szybkiego rezultatu. Natomiast szybko przychodzi nieprzemijające uczucie głodu, chęci podjadania, a przy tym pojawiająca się frustracja i zdenerwowanie.
Takie huśtawki nastroju, od euforii do depresji, przeżywa zdecydowana większość osób, które próbują zmienić swoje nawyki żywieniowe. Nic dziwnego, bo jedzenie działa na organizm jak narkotyk. Oprócz dostarczania do niego składników odżywczych niezbędnych do jego prawidłowego funkcjonowania, powoduje również wzrost wydzielania hormonów szczęścia (serotoniny i dopaminy). A to substancje silnie uzależniające dla organizmu, bo kto nie lubi być szczęśliwy.
Co zrobić, aby nieco oszukać organizm przy niepohamowanym apetycie?
Na rynku oczywiście dostępnych jest wiele substancji chemicznych, w postaci pastylek ograniczających łaknienie, kapsułek, proszków do rozpuszczenia, które działać mają cuda. Ich zadaniem jest zlikwidowanie lub obniżenie apetytu. Tylko niekoniecznie to, co chemiczne, jest dla nas zdrowe. Można spróbować kilku naturalnych, domowych sposobów, które mogą pomóc w walce z wilczym apetytem. Oto kilka z nich:
- Picie wody – dietetycy zalecają wypicie minimum szklanki wody przed posiłkiem. Częściowe wypełnienie żołądka wodą powoduje, że ilość posiłku jaką spożyjemy jest mniejsza. Nie towarzyszy już nam przy jedzeniu odruch gwałtownego rzucania się na wszystko co na stole i nakładania zdecydowanie zbyt dużych porcji. Ta sama zasada dotyczy również przerw między posiłkami, gdy żołądek zaczyna domagać się jedzenia, a dzienny plan żywieniowy nie przewiduje jeszcze posiłku w tych godzinach.
- Picie kawy – i tak i nie. Nie udowodniono naukowo działania odchudzającego, natomiast wypicie jednej filiżanki powoduje chwilowe zmniejszenie łaknienia. Oczywiście kawa nie może być podstawą. Zalecane dziennie spożycie jej, u osób zdrowych, bez problemów z sercem i nadciśnieniem wynosi od 1 do 3 filiżanek. Nie wolno również zapominać, że kawa jest moczopędna, czyli wspomaga wydalanie wody z organizmu (te braki należy koniecznie uzupełnić) oraz wypłukuje inne mikroelementy.
- Błonnik – oczywiście polecany w wersji naturalnej, nie w tabletkach. Błonnik jest substancją, która wymaga długiego czasu trawienia, dodatkowo pod wpływem płynów i soków trawiennych pęcznieje w żołądku. Jedzenie produktów wysokobłonnikowych w postaci otrąb, płatków owsianych, jabłek, pozwoli na długi czas utrzymać efekt sytości.
- Migdały – dostarczają wiele składników odżywczych i stanowią źródło dobrych kwasów tłuszczowych. Idealnie sprawdzą się jako przekąska między posiłkami.
- Regularne posiłki – spożywanie w regularnych odstępach czasu 5 posiłków pozwala na spokojne przetrawienie przez organizm dostarczonego pożywienia, ale również zapobiega powstaniu tzw. wilczego apetytu. Do mózgu na bieżąco dostarczane są składniki odżywcze, zatem on sam nie wysyła sygnałów o ich braku, a te nie wywołują ssania w żołądku. Poza tym regularne posiłki pozwalają na utrzymanie stabilnego poziomu cukru w organizmie, a każdy większy spadek jego poziomu to bodziec do poszukiwania jedzenia, szczególnie w postaci batonika czy innej słodkiej przekąski.
Każdy apetyt jest inny, ale nad każdym można zapanować. Zdrowe odżywianie nie oznacza męczarni i panującego przy tym uczucia głodu. Regularne spożywanie posiłków, powolne przeżuwanie jedzenia i aktywność fizyczna sprawią, że do mózgu będą wysyłane odpowiednie bodźce „zadowolenia”, dzięki czemu nie będzie się on domagał dodatkowych porcji kalorii.
Dla mnie w opanowaniu mojego wilczego apetytu i zaprzestaniu podjadania w nocy pomógł Błonnik Witalny. Wystarczy go pić dwa razy dziennie i kłopot z głowy. Ten naturalny produkt (nasionka babki płesznik i babki jajowatej) są rewelacyjne w tym względzie. Polecam.
Eleni przestań zaśmiecać fora reklamą błonnika